Głodówka lecznicza… dzień 3.

Zapisz się do newslettera

codziennysuchar.pl

Głodówka lecznicza od 1 do 3 dnia. 

Już jakiś czas myślałam i przygotowywałam się do głodówki leczniczej. Obejrzałam ogromną ilość filmików o tej tematyce, przeczytałam wiele artykułów… i doszłam do wniosku, że nadszedł czas. Wcześniej przeprowadzałam oczyszczanie ciała takimi sposobami jak oczyszczanie 10-dniowe na bazie soków, dwa razy robiłam 14-dniowy post Dr Dąbrowskiej i postanowiłam spróbować głodówki leczniczej. Sporo osób pytało mnie po co mi to? Zdrowo się odżywiam, ćwiczę, dbam o swoje ciało, nie choruję, nie przyjmuję chemii… Odpowiedź jest dla mnie oczywista, chcę oczyścić ciało ze złogów, które zalegają w organizmie po to, by wprowadzając do niego pokarmy takie jak świeżo wyciśnięte soki, warzywa, algi, ziarna były lepiej wchłaniane do organizmu i lepiej radziły sobie z późniejszym czyszczeniem. Bo mimo zdrowej diety, zawsze znajdą się jakieś elementy szkodliwe, warzywa i owoce są pryskane, od czasu do czasu pozwalam sobie na coś niezdrowego, nie da się w 100% jeść wszystkiego eko, bio, bez konserwantów… można jedynie to zminimalizować.

Myśl ta zrodziła się w mojej głowie już daaaawno temu, jednak zawsze brakowało mi odwagi, przerażała mnie myśl, że tyle dni nie będę mogła jeść 🙂 i nie o głód się bałam, ale bardziej o sam rytuał. Lubię gotować, lubię wyjść do kafejki czy zjeść jedzenie na mieście. Dlatego wybrałam na głodówkę Mazury <3 daleko od moich ulubionych miejsc, które mam w Warszawie, spokój, cisza, spacery po lesie, idealne miejsce do wyciszenia i medytacji.  Plan minimum 🙂 wytrwać 1 dzień… później 3, jak dam radę to dojdę do 5… max 7! Piszące tego posta dotrwała do dnia 3, myślę, że dojdę do 5… ale zobaczymy 😉

 

Dzień 1

Poniedziałek – do połowy dnia… około 15-16 wszystko super, zero głodu, no w końcu mam jeszcze w jelitach jedzenie z poprzedniego dnia. Około 15-16 podczas spaceru trochę opadają mi moce… głodu nadal brak, co prawda zapachy kusiły, ale to bardziej z chęci zjedzenia czegoś niż z prawdziwego poczucia głodu. Nawet nie mam dużego pragnienia, wręcz piję lekko na siłę. Głowa trochę boli, ale to normalne gdy odstawiamy jedzenie. Godzina 19 przechodzi mnie mocny dreszcz i dopada poczucie chłodu, wskakuję szybko do wanny, żeby się wygrzać. Wieczorem oglądam film… chcę trochę nie myśleć o tym, że nie jem. Pierwszy dzień nie jest prosty, nachodzą mnie myśli czy warto, czy robić dalej… a może zrobić tylko jeden dzień na pierwszy raz. Ok, jutro postanowię co dalej.

 

Dzień 2

Wtorek – miałam bardzo fajny sen, lekko proroczy 😉 budzi mnie zapach racuchów z jabłkami, nie pomaga mi to 😛  Głowa zaczyna lekko odlatywać, moje ruchy są mocno spowolnione, mam wrażenie, że wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. Podczas ubierania szkieł kontaktowych jedno upada na ziemię, szukam go przez 10 minut, na 1m2 podłogi, a później w kosmetyczce… i wcale się nie spieszę, mam w sobie sporo cierpliwości i poczucie, że na pewno się znajdzie 🙂 jest to bardzo przyjemne i daje mi sygnał, lekcję by wcielić to w życie. Mam pewność, że wszystko stanie się i przyjdzie w swoim czasie i nie ma co tego przyspieszać.

Czuję się cudownie 🙂

Idę na długi spacer do pięknego lasu z Szeryfem, słucham śpiewu ptaków i tulę się do drzew. Wracam lekko zmęczona… kładę się na leżaku i pochłaniam energię ze słońca, czuję jak mnie wzmacnia i grzeje buzię, a do tego ładnie opala. Jak tylko zachodzi to kładę się na kanapie, jednak mimo, że ciało jest zmęczone, umysł nie chce zasnąć, więc wypoczywam. Około 14 Tata robi obiad, moje ukochane szparagi… po raz kolejny nie pomaga mi to 🙂 ale jakoś daje radę. Dzisiaj głowa już nie boli, poczucie chłodu lekko się zmaga. Miałam sporo planów, rzeczy do zrobienia, ale jakoś nie daję rady, nie mam siły… Zaczynam tracić chęci do tego, mam wątpliwości, więc włączam sobie na YouTubie filmiki o głodówce 🙂 szukam wsparcia u innych, pomaga! Wchodzę do wanny, żeby się ugrzać… i kładę się wcześniej spać. Jutro będzie lepiej.

 

Dzień 3

Środa – budzę się o 7 rano, kolejny ciekawy sen… nie mam siły, żeby się podnieść. Śpię dalej i wstaję po 9, około 10:30 idę do lasu z psem, tam czuję się lepiej, te widoki, łąki, drzewa, ptaki to wszystko mnie wzmacnia. Po spacerze kolejne lenistwo na kanapie, Szeryf mnie dogrzewa. Po południu idę na kolejny dłuższy spacer, pada deszcz, ale jestem ciepło ubrana. Wracam akurat w porze obiadu 😉 te zapachy… jeśli planujecie głodówkę to doradzam dwie opcje – albo w samotności, albo z osobą, która też nic nie je! Jedzenie, zapachy kuszą bardziej niż zwykle. Po spacerze czuję spadek siły, kładę się, ale nie mogę spać… wypoczywam. Jest godzina 19, kończę 3 dzień i jestem z siebie bardzo zadowolona, bo daję radę! Postanowiłam dotrwać do 5 dnia, w sobotę zdecyduję czy będę to ciągnąć dalej. Jednak planuję robić 24h posty raz w tygodniu, już wiem, że dam radę. Zdecydowanie bardziej wolę robić jednodniowe posty raz na tydzień niż takie 7 lub 14-dniowe. Idę się wygrzać w wannie… dam znać w piątek jak poszło 😉

 

P.S. Trzymajcie kciuki! 🙂