Jak się zaczęła moja przygoda z bieganiem.

Zapisz się do newslettera

Moja miłość do biegania zaczęła się dawno temu. Pamiętam początki i jak większość z Was pewnie sama tego doświadczyła – było ciężko.  Zmuszałam się do wyjścia, męczyłam po kilku minutach, po prostu nie miałam kondycji. Aż postanowiłam się poddać! Przez kolejne lata, na zmianę była fascynacja i niechęć.
Wróciłam do biegania przez mazury i mojego psa. Skoro i tak wychodziłam z nim na spacer do parku, to pomyślałam, że bardziej się wyżyje jak będziemy biegać, a ja przy okazji będę miała trening 😉

Myślę, że jak z każdym nawykiem nie powinniśmy się do niczego zmuszać, to ma być przyjemność, nie robię planów treningowych, nie ścigam się, nie należę do żadnego klubu. Nie zrozumcie mnie źle, ja uważam, że jak ktoś lubi biegać w grupie, albo polepszać swoje czasy to niech to robi. Ja po prostu biegam dla siebie, tylko wtedy kiedy mam ochotę, nie wytyczam sobie celu – że muszę pobiec 10km poniżej 50 minut, nie sprawdzam w kalendarzu ile treningów w tygodniu zrobiłam.
Moje pierwsze zawody biegowe odbyły się w 2012r., był to bieg na 10km na Mazurach, pamiętam go doskonale, było strasznie gorąco, gdyby nie odcinki w lesie to można by paść 🙂 Tu na zdjęciu jeszcze przed biegiem – bardzo zadowolona.
Jednak ta atmosfera, ludzie, którzy biegali ze mną, ich motywacja, wsparcie gdy opadałam z sił, obce osoby wspierały mówiąc, że dam radę, że na mnie zaczekają. Ta ich energia, która sprawiła, że miałam dodatkową moc.

 

Do dziś biegam zawsze i wszędzie. Zawsze mam miejsce w walizce na strój sportowy gdy gdzieś wyjeżdżam. Swoją drogą kupowanie strojów do biegania, butów czy jakiś gadżetów biegowych sprawia mi dużą przyjemność 😉
Kocham ten sport, daje mi poczucie wolności i szczęścia, mam czas na przemyślenia i planowanie. Wzięłam już udział w półmaratonie, zastanawiam się nad maratonem – sporo osób mi go jednak odradza. Przemyślę to jeszcze, bo z jednej strony znajomi mówią, że to bardzo obciąża stawy, kręgosłup i ogólnie cały organizm, z drugiej strony człowiek szuka wciąż nowych wyzwań i takie sprawdzanie samego siebie, nawet raz w życiu – to daje satysfakcje.

Tak naprawdę czy jest to bieganie, jazda na rowerze, pływanie czy joga to każdy rodzaj sportu sprawia, że wydzielają się endorfiny. Nie od dziś wiadomo, że sport jest najlepszym sposobem na depresję, poprawia odporność – ja od kiedy biegam to nie choruję, mam lepszy nastrój i sporo dobrych pomysłów.

Ciekawa jestem Waszych pasji sportowych. Jak się zaczęły? Opowiedzcie mi 🙂