Kubeczek menstruacyjny zamiast tamponów – czemu nie?

Zapisz się do newslettera

(Picture: Monki)

Od dawna szukałam alternatywy dla tamponów i podpasek, zależało mi by znaleźć coś co nie zawiera tyle chemii co tampony. I znalazłam! Kubeczek menstruacyjny. 

Nie wiem czy wiecie, ale taki tampon naszpikowany jest chemią, począwszy od bawełny, która pryskana jest pestycydami. Kolejna kwestia to syntetyczny jedwab, pozyskiwany z celulozy. Produkcja takiego typu papieru wymieniana jest jako jedno z głównych źródeł zanieczyszczenia środowiska. Następnie są one bielone chlorem! Po przeczytaniu tego zaczęłam szukać alternatywy, pomyślałam o eko tamponach 🙂 owszem może zawierają mniej chemii, ale jednak nadal nie pozwalają na “odpływ” krwi, tylko ją tamują. Tampony zatykają ujście pochwy co sprawia, że krew nie wydostaje się na zewnątrz. To prowadzi do gromadzenia się bakterii, co się dalej dzieje pisać nie trzeba.

Zadaniem menstruacji jest właśnie oczyszczenie organizmu. Same zauważcie, że krew, którą usuwa organizm ma “brudny” kolor, jest często gęsta i zawiera śluz oraz skrzepy. Tego ciało chce się pozbyć, a nosząc tampony kobieta przez kilka godzin ten proces wstrzymuje.

Używając podpaski, mimo, że krew ma gdzie odpłynąć, to nadal podpaska ma w sobie sporo chemii no i mamy styczność z krwią przez kilka godzin, w zależności jak często zmieniamy podpaskę. 

Dlatego też, trochę poczytałam o tym jakie mam wyjścia i natknęłam się na kubek menstruacyjny, no i postanowiłam, że sama sprawdzę jak wygląda kwestia użytkowania.

O to moje spostrzeżenia, czy warto kupić kubeczek menstruacyjny:

  • jest on wykonany z ekologicznych i antyalergicznych materiałów, za co duży plus na wstępie,
  • starcza nawet na 10 lat, a skoro kosztuje około 80-100zł to łatwo policzyć jak tani jest w użytkowaniu, na pewno 10 lat nie będziecie go używać, ale przykładowo – jeśli będę go zmieniała co 2 lata to wychodzi około 3,50zł na jeden okres, tampony i podpaski kosztują zdecydowanie więcej,
  • nie zaburza naturalnej flory bakteryjnej, krew nie jest tamowana tylko sobie spływa do kubeczka,
  • zmniejsza możliwość wystąpienia infekcji grzybiczych,
  • można wylewać krew co 10-12h, więc idealnie sprawdza się w nocy no i nie trzeba często chodzić do toalety jak z tamponem. Często tampony wymieniamy w miejscu publicznym, gdzie ciężko z utrzymaniem higieny, a tutaj sprawa jest prostsza bo możemy to robić w domu,
  • ja często zapominam o tym, że go noszę więc jest całkowicie niewyczuwalny, z tamponem często bywało tak, że podczas uprawiania sportu lub gdy miałam końcówkę okresu to się wysuwał i mi przeszkadzał,
  • można kupić różne rozmiary, modele i kolory. W zależności od tego jak mocny mamy okres, jaką mamy budowę ciała no i jaki kolor lubimy 😉 
  • w intrenecie znajdziecie różne metody aplikacji, ja znalazłam taką jak mi pasuje. 

Przyznaję, że na początku miałam problem z odpowiednim umiejscowieniem, zdarzało się, że przeciekał.

Nawet po pierwszym użyciu chciałam zrezygnować. Jednak już za 2-3 razem gdy nauczyłam się go odpowiednio aplikować to okazało się, że jest idealny. Nieco, że go nie czuję to zawsze zmieniam go w domu, gdzie mogę spokojnie usunąć nagromadzoną krew, umyć go i w higienicznych warunkach ponownie założyć. Nie ma znaczenia czy to początek okresu czy końcówka, nie przeszkadza noszenie go jak się ma mało krwi. Po każdym cyklu wkładam go do miski i zalewam wrzątkiem. Kupiłam sobie ten w kolorze przezroczystym i trochę stracił barwę, ale to nic. Odnośnie wyjmowania to też nie ma z tym problemu, na końcu kubeczka jest wystająca “łodyżka” za którą trzeba pociągnąć. Nie martwcie się jak będzie to szło opornie, to tylko różnica w ciśnieniu.

Używam kubeczek menstruacyjny od kilku miesięcy i żałuję, że nie poznałam go wcześniej. Uwielbiam go! 🙂 I naprawdę Wam kobietki polecam.

kubeczek menstruacyjny
(Picture: Monki)

Teraz można go kupić w Rossmmann – tutaj macie LINK.