Dzisiaj Święta, dlatego kilka wskazówek jak uchronić nasze żołądki przed przejedzeniem.
Zacznę od tego, że przeważnie osoba, która ma inne nawyki żywieniowe uważana jest za dziwaka. Wybrzydza przy stole, do którego została zaproszona. Mamy dwie opcje, albo zrobić sobie tzw. cheat day – czyli tzw oszukany dzień 🙂
Należy jedynie pamiętać, że ten dzień nie oznacza, że można jeść wszystko bezkarnie do woli. Możemy pozwolić sobie na drobne zmiany naszego zdrowego menu, kawałek ciasta albo jasne pieczywo do sałatki warzywnej podanej z majonezem, do tego trochę więcej niż zwykle wina i kawy. Jest druga opcja – wyjść na dziwaka, ale nie iść spać z bolącym brzuchem. Ja wybieram tę drugą opcję. Moja rodzina już zna moje nawyki żywieniowe i zawsze coś zdrowego, najlepiej bezmięsnego dla siebie znajdę.
Nie pij napojów gazowanych
Dodatkowo należy pamiętać by nie pić absolutnie żadnych napojów gazowanych, chyba nie muszę wszystkim tłumaczyć czym to skutkuje 😉 Ogólnie jeśli chodzi o picie to najlepiej jest nie popijać tych wysokokalorycznych potraw czarną herbatą czy nawet wodą – rozrzedza to soki w żołądku i spowalnia proces trawienia. Godzinę po jedzeniu, dobrze jest wypić jakąś herbatę ziołową, ja wybieram wtedy miętową (a konkretniej miętę pieprzową – mocniejsza w smaku i działaniu od zwykłej miętowej herbaty), która działa rozkurczowo na żołądek. O herbatach piszę tutaj.
Z deserem poczekaj
Desery, czyli ciasta i torty dobrze jest poprzedzić dużą ilością zielonych warzyw – najlepiej sałaty i selera naciowego.
Jeszcze lepsze jest spożywanie deserów jako oddzielnych małych posiłków. Starajmy się wybierać te desery, które zawierają owoce, a nie ciężkie masy czy kremy.
Odczekaj 20-30 minut
Większość z nas pewnie zna zasadę, że informację o tym, że jesteśmy syci nasz mózg wysyła po około 20-30 minutach, warto w takim razie celebrować te spotkania rodzinne, wolno jeść, wolno gryźć, robić przerwy na rozmowy – bez popijania 😉 i może to będzie jednym ze sposobów.
Zachowaj umiar
Jednym z głównych problemów takich uroczystości jest brak umiaru, dajemy sobie dyspensę, że to tak rzadko, że to spotkanie rodzinne itd. Największą rolę w tym wszystkim gra nasza głowa, czy warto jest mieć przyjemność z chwili rozkoszy w ustach po to by później cierpieć?
Jako małe dzieci znamy umiar, kiedy nie jesteśmy głodni nie jemy, tylko dorośli nas do tego zmuszają i nie pozwalają odejść od stołu póki nie skończymy posiłku, a właśnie dzięki takiemu nakazowi tracimy tę naturalną intuicję co i kiedy zjeść.
Powinniśmy też wcześniej obserwować swoje ciało, wiedzieć co jest dla nas ciężkostrawne, których grup produktów nie należy łączyć. Zauważyłam, że wiele osób tego nie robi… Nasze ciało jest naszą świątynią, dlaczego go nie słuchamy? Nie zastanawiamy się co mu służy?