Wiosenne oczyszczanie organizmu z Dr Dąbrowską.

Zapisz się do newslettera

 

Oczyszczanie organizmu z Dr Dąbrowską.

Dzisiaj pierwszy dzień Wiosny, topienie marzanny… natura budzi się z zimowego snu 🙂 ja też postanowiłam przestawić mój organizm na tryb wiosennego przebudzenia i wprowadzić go w stan oczyszczenia 😀

W zeszłym roku przeprowadzałam 10-dniowy post na bazie soków oraz post leczniczy wg Dr Dąbrowskiej (14-dniowy), do którego planowałam powrócić właśnie w marcu. Tak jak obiecałam, tak robię 😉 Dzisiaj już 8 dzień 😀 jupi! Ale się cieszę… ogólnie poniedziałek dobrze się zaczął!

Jestem zadowolona, że udało mi się przetrwać ten pierwszy tydzień… 😉 Najtrudniejsze są początki, pierwsze 3 dni, sporo osób cierpi wtedy na tzw efekt odstawienia np. cukru, kawy czy przetworzonej żywności, ponieważ ja już jakiś czas nie jem słodyczy, unikam przetworzonych produktów, a jeśli chodzi o kawę to wypijam może 1-2 dziennie i nie jest to jakaś ogromna ilość, to nie odczułam tego efektu na sobie. Gorzej jest mi zrezygnować z ulubionych dań, które do tego są zdrowe bo np. taka kapusta smażona na oleju kokosowym to jest nie tylko pyszne, ale i zdrowe, więc po co to porzucać… i spożywać w wersji surowej, którą wyciskam w wyciskarce wolnoobrotowej i piję z niej sok lub kapusta kiszona. No nic! Chyba sama informacja o „zakazie” działa na moją głowę gorzej niż cała reszta niedogodności jakie są w trakcie diety.

Na szczęście pierwszego dnia nie miałam czasu się zastanawiać nad tym co by tu dobrego zjeść, bo rano poszłam na jogę, po której przeważnie nie jestem zbyt głodna… na śniadanie był grejpfrut. Około 13 zrobiłam się głodna i zjadłam pomidory z cebulą i selerem naciowym 😉 Zamiast kawy była matcha, czyli sproszkowana zielona herbata, która daje jeszcze lepszego „kopa” niż espresso. Około 16 spora porcja kiszonej kapusty i jabłko na deser. Kolacja to pyszny sok z surowej kapusty, marchewki, jabłka i zielonej pietruszki. Wieczorem wyskoczyłam na rower i wypiłam zimową herbatę w ulubionej kafejce 😉 Wróciłam do domu tak późno, że od razu poszłam spać.

Kolejny dzień, od rana  mały apetyt i było mi bardzo zimno, nie mogłam się rozgrzać. Na śniadanie był znowu grejpfrut bo jakoś tak lubię owoce od rana, na obiad przygotowałam gotowane na parze brokuły w pomidorach do tego por i seler, spora ilość czosnku i ziół. Kolacja to przetarte buraki na ciepło, które są tak słodkie 🙂 Uwielbiam!

W kolejnych dniach od rana grefpfrut, każdego dnia kiszonki – ogórki i kapusta, każdego dnia sok na bazie kapusty, marchwi i jabłka, do tego sporo pietruszki. Eksperymentowałam z daniami na ciepło np. moja ulubiona zupa paprykowa, której przepis znajdziecie tutaj oraz moje burgery z frytkami tutaj 😉 Mam jeszcze przepis na paprykę faszerowaną, ale to za jakiś czas 😉

Po 8 dniach:

  • ból głowy = 0
  • jedyny ból jaki miałam trwał pół dnia i dotyczył łopatki, dzięki jodze rzadziej mi dokucza, ale skoro pojawił się na poście to ma to znaczenie
  • na początku było mi bardzo zimno (pierwsze 3-4dni), teraz wszystko się wyregulowało
  • ochota na słodycze, której nie miewam tym razem dała o sobie znać, być może jem za dużo owoców?… mam jeszcze inny punkt widzenia odnośnie zapotrzebowania na słodkości, ale o tym nie tutaj 😉
  • siła, energia = 100% chodzę wcześniej spać i szybciej wstaję, krócej śpię
  • odnośnie ćwiczeń = joga i rower, do biegania wracam po poście
  • jem mniej, mam mniejszy apetyt, za to więcej piję – wody, ziół i soków.

Post w moim przypadku dał mi nowe informacje o moim ciele, przy pierwszym poście bolała głowa, tym razem plecy. Mam mniejszy apetyt, być może to zasługa tego, że organizm przechodzi na wewnętrzne odżywanie szybciej. Trochę gorzej go przechodzę mentalnie, być może to przez to, że zmiany są tak minimalne i myślę czy go nie porzucić 😉 Skoro dzisiaj kończę 8 dzień, to wytrwam do końca. Trzymajcie kciuki, dam znać jak się zakończył 😉